10 lutego 2009
http://wiadomosci.gazeta.pl//i/obrazki/google_search/sblank.gifhttp://wiadomosci.gazeta.pl//i/obrazki/google_search/sblank.gif/i/obrazki/google_search/google.gif

Puszcza Białowieska: nagroda na otarcie łez?

Jakub Medek
2007-10-19, ostatnia aktualizacja 2007-10-21 00:00

Podlascy leśnicy, gospodarze większej części Puszczy Białowieskiej, chwalą się przyznaną im ostatnio przez ministra środowiska nagrodą. O tym, że z powodu Puszczy stracili ważny międzynarodowy certyfikat, mówią wyjątkowo niechętnie.

ZOBACZ TAKŻE
Lider Polskiej Ekologii to konkurs organizowany przez resort środowiska. W tym tygodniu w jego ramach wyróżnienie otrzymała Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Białymstoku. Podczas uroczystej fety w Teatrze Dramatycznym w Warszawie nagrodzono ją za wykorzystywanie do celów turystycznych wąskotorowej kolejki w Puszczy Białowieskiej.

- To jest jakiś cyrk. Pominę litościwym milczeniem to, że kolejka nie ma nic wspólnego z ekologią. Najważniejsze jest to, że Lasy Państwowe Puszczę chronią źle. Potwierdzają to zewnętrzni eksperci - komentuje wyraźnie zaskoczony faktem uhonorowania leśników Janusz Korbel, z zajmującego się ochroną ostatniego lasu naturalnego w Europie Towarzystwa Ochrony Krajobrazu. Chodzi mu o zawieszenie certyfikatu FSC, którym od dwóch lat swoje produkty - czyli drewno - mogła sygnować białostocka regionalna dyrekcja. Potwierdzał on, że dyrekcja prowadzi wzorcową, również ekologicznie, gospodarkę w swoich lasach. Ten międzynarodowy dokument wydawany przez niezależnych audytorów został podlaskim leśnikom odebrany w sierpniu.

- Zawieszono nam go tylko. Z powodu jakiś błahostek. Zresztą już się od tej decyzji odwołaliśmy - mówi Marek Taradejna, rzecznik regionalnej dyrekcji. Jego zdaniem nieporozumienia z firmą certyfikującą brały się z odmiennego rozumienia polskiego prawa. W szczegóły jednak nie wchodzi. Podobnie jak rzecznik resortu środowiska Sławomir Mazurek, który oznajmił, że nic o sprawie nie wie.

Tymczasem według nieoficjalnych informacji nie chodziło wcale o błahostki. Certyfikat, wydany wszystkim lasom dyrekcji obejmującej całe województwo podlaskie i część warmińsko-mazurskiego odebrano głównie z powodu Puszczy Białowieskiej. A właściwie tego, co tam robią leśnicy. Najwięcej zastrzeżeń audytorów budził ponoć sposób zarządzania rezerwatami przyrody. Tym, że nikt nie prowadzi ocen wpływu na środowisko prac prowadzonych na ich terenie, same prace nie są wbrew przepisom konsultowane z organizacjami pozarządowymi i jest ich, w szczególności wycinek, po prostu zbyt wiele.

W możliwość odwołania się od decyzji audytorów nie bardzo wierzy Stefan Jakimiuk z WWF Polska, światowej organizacji ochrony przyrody. Wielokrotnie krytykował Lasy Państwowe za to sposób zarządzania Puszczą Białowieską. Zwraca uwagę na to, że długofalowo brak certyfikatu może być dla leśników bardzo dotkliwy. Głównie finansowo.

- Odbiorcom w Polsce to może być obojętne. Ale duże międzynarodowe koncerny nie kupią drewna bez certyfikatu. Za granicą na tego rodzaju sprawy bardzo zwraca się uwagę - przestrzega. On również nie może wyjść ze zdumienia z powodu nagrody przyznanej podlaskim leśnikom przez ministra środowiska. Przypomina o innych watpliwościach wokół sposobu zarządzania puszczą, zwłaszcza podnoszonym przez inną organizację pozarządową - Pracownię na Rzecz Wszystkich Istot - kwestię tegorocznej wycinki dwóch klonów w Puszczy. Według leśników miały one poniżej dziewięćdziesięciu lat. Według ekologów i trzech naukowców z białostockich uczelni wyższych - zdecydowanie więcej. Sto lat to granica, powyżej której klonów wycinać nie można. Miesiąc temu prokuratura w Hajnówce umorzyła śledztwo w tej sprawie.

- Prokurator oparł się na określających wiek drzew dostarczonych przez leśników dokumentach z 1947 roku. W postanowieniu o umorzeniu nie znalazłem ani śladu opinii trzech naukowców, które przekazaliśmy prokuraturze - nie może wyjść ze zdziwienia Adam Bohdan z Pracowni. Zapowiada, że jego organizacja ponownie zawiadomi organa ścigania, tym razem o wykroczeniu. Według nieoficjalnych informacji wycinką klonów zaczęła się też interesować prokuratura apelacyjna w Białymstoku.

Źródło: Gazeta Wyborcza Białystok
reklama
reklama